może on włóczy się gdzieś tutaj w ciemnościach — i nie pamięta, że kiedyś żył?
37 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
I fancied you'd return the way you said, but I grow old and I forget your name (I think I made you up inside my head).
Rozsądek, choć podziurawiony i w większości strawiony przez pustkę, wciąż podpowiadał mu, by nie spodziewać się po przyjacielu niczego spektakularnego, a właściwie to po prostu niczego. A więc tak, nawet mimo dręczącego serce uczucia, żarty te naprawdę były tylko żartami, niczym więcej. Od samego początku, już odkąd ujrzał go po raz pierwszy wiedział, że tej jednej granicy przekroczyć nigdy mu nie przyjdzie, bo nigdy sobie na to nie pozwoli, szanując (choć z ogromnym bólem) odmienne spojrzenie Jude’a na to wszystko. I tak samo teraz, słysząc zapowiedź częstych odwiedzin, porzucenia tym samym przeklętej Issie z wielkim brzuchem niosącym koniec ich przyjaźni, odczuł z początku ekscytację i gdzieś tam nawet przemknął cień szansy na naprawienie tej udręki, ale prędko całość zniknęła znów pod rozżaleniem. Dlatego uśmiechnął się jedynie i to całkiem posępnie, zastanawiając się, co wymięknie pierwsze - serce czy rozsądek. Jedno z nich musiało zostać unicestwione, by nie grała mu po głowie ta nieskoordynowana orkiestra żenady, to nastawiająca się na przyjaźń, co na coś więcej. Póki się bowiem nie określi, nie będzie w stanie spędzać z Westbrookiem czasu.
- To nie mój kolor - skrzywił się trzymając bluzę na wyciągniętej ręce, poddając ją czujnemu spojrzeniu, w którym ta nie odnalazła sympatii. Po chwili wciągnął ją jednak na swe obce ciało, czując otulające ciepło materiału i wyraźny zapach wody kolońskiej przyjaciela, na co westchnął ciężko. - A mi kto wyjaśni - mruknął cicho, prawie niesłyszalnie i powędrował za brunetem w stronę recepcji, w której wydano mu ostatecznie wypis (choć przy tym musiał upodlić się poprzez skonstruowanie nieszczerych przeprosin), podpisany tylko dzięki Judahowi, a potem wsiadł do nieznanego sobie samochodu, który zatrzymał się zaraz pod posterunkiem policji otoczonym pytaniem “na pewno nie podwieźć cię do domu?”, na co machnął ręką i ewakuował się z jadącej klitki, po raz pierwszy od śmierci wdychając powietrze Lorne Bay, które nieszczególnie przypadło mu do gustu.

— koniec


jude westbrook
ODPOWIEDZ