Pracownik Kina — EVENT CINEMAS CAIRNS CENTRAL
25 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea



No dalej, Presley. Dasz radę!!! — w powietrzu rozległ się dziecięcy głos chłopca w długich, kręconych włosach i o wiele za dużych dżinsowych ogrodniczkach. Stał zadowolony na dachu lokalnego kiosku, ponaglając siostrę znajdującą się na przeciwnym dachu śmietnika (tak dla odmiany). Chłopiec zamachał rękami, usiłując zachęcić dziewczynę do skoku. Odległość nie była duża, może jakieś półtora metra, jednak dla małych szczyli wyglądało to jak jebana przepaść — Nie bądź baba! — skwasił się na twarzy, krzyżując rączki na klatce piersiowej i wzdychając głośno ze zniecierpliwienia. Feddie nie lubił czekać. Lubił, kiedy rzeczy działy się tu i teraz, a nie za pięć minut czy, co gorsza, za chwilkę, bo wszyscy doskonale wiedzieli, że chwilka zazwyczaj trwała całą pieprzoną wieczność. Był przekonany, że Presley z łatwością pokona odległość do przeskoczenia. W końcy od zawsze miałą strasznie długie nogi, wystarczyłby tylko jeden krok tak naprawdę i już byłaby po jego stronie. Nie chciał jednak za dużo na nią krzyczeć. Była dziewczyną, a mama zawsze powtarzała, że dla takich trzeba być zawsze genelemantem, czy jakoś tak. Nigdy nie umiał zapamiętać tego trudnego słowa, ale najważniejsze, że wiedział, co znaczy!
Nagle usłyszał rosnące na sile odgłosy chłopaków z placu zabaw. Kurcze blaszka. Już tu są, uświadomił sobie, a niewielkie serduszko aż podeszło do samego gardła. Tommy i spółka — trzech NIEGRZECZNYCH gagatków, którzy od zawsze siali postrach na osiedlowych placach zabaw. Kradli kanapki, a niekiedy nawet bili inne dzieciaki! Byli starsi o dwa lata od niego, rok od Presley i uważali, że wszystko im wolno. Fed ich nienawidził. Tak szczerze. Z całego Prescottowego serduszka. Zawsze byli dla niego niemili i kiedy tylko mieli okazje, naśmiewali się z ogrodniczek od mamy. Na co dzień starał się ich unikać jak ognia, jednak dzisiejszego dnia wraz z Presley wywinęli im małego psikusa.. Cały ranek zbierali do worka robaki. Wszystko, co tylko napatoczyło się pod rękę; glizdy, mrówki, pająki, WSZYSTKO, a następnie, zakradli się do plecaka Tommiego, gdy ten grał z chłopakami w piłę i wsypali mu wszystko do plecaka. Obserwowali z ukrycia, kiedy krzyczał jak baba na widok robactwa i śmiali się do rozpuku, oczywiście do momentu, w którym Tommy ich nie zauważył. Potem już tylko biegli ile sił w nogach, prosto przed siebie, byle jak najdalej. Wspięli się dzielnie na najbliże drzewo, a z niego przeskoczyli tuż na śmietnik. Freddie nie sądził, że Tommy tak szybko ich znajdzie. Przełknął głośniej ślinę i podskoczył nerwowo.
Presley szybko!! Są na dole — wykrzyczał szeptem, wyciągając rękę w stronę siostry, a następnie łapiąc ją, gdy tylko ta znalazła się na odpowiednim dachu. Oczywiście wcale nie potrzebowała jego pomocy, ale zawsze chciał być w tym wszystkim dobrym bratem. — Dobra, teraz trzeba być cicho. Podsadzę cię tam, a potem ty mi podasz rękę, okej? — wyszeptał ledwo słyszalnie plan akcji i chwile później kroczyli już wspólnie po kiosku, podchodząc do wysokiego muru. — Zrobię siodełko, czekaj — splótł dłonie i nachylił się do przodu, by Presley mogła z łatwością wspiąć się na ręce brata, a następnie przeskoczyć na murek.

Presley Prescott
ambitny krab
Kasik#0245
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
26.


Pesley miała jedenaście lat, ciemne włosy splecione w długi warkocz i czapkę starszego brata, którą podwinęła bez jego wiedzy, zanim wybiegli z Freddiem na zewnątrz. Na osiedlu uznawano ją za nieustraszoną i prawda była tak, że Presley faktycznie niczego się nie bała. Nie obawiała się, że będą mieć przekichane, kiedy spóźnią się na kolację ani skoku z dachu śmietnika. Właściwie nic nie było w stanie zmrozić jej krwi w żyłach i gdyby nie fakt, że osiedlowych gagatków było aż trzech, z pewnością szybko by ich wyjaśniła. Wtedy mieliby wyrównane szanse, chociaż młodszy brat był dosyć chuderlawy i mógłby złamać się przy pierwszym lepszym machnięciu ręką. Ale prawda była taka, że niewiele brakowało, a Presley sama dołączyłaby do paczki tych wstrętnych łobuzów. Na szczęście Freddie nie pozwalał jej na takie wybryki i chociaż był o rok młodszy, często zachowywał się tak, jakby z ich dwójki to on był tym starszym. Dlatego możliwe, że bez takiego Freda sama kradłaby innym dzieciakom kanapki, spuszczała im łomot i naśmiewała się z za dużych ogrodniczek i przetartych tenisówek.
- No staram się! - wysyczała do brata, a potem wzięła rozbieg i przeskoczyła ze śmietnika na dach kiosku, wprost w ramiona brata. - Nie ponaglaj mnie - wymierzyła w niego ostrzegająco palcem i mało brakowało, a Freddie trafiłby dziś do grupy niefajnych osób.
Bo dla Presley, przynajmniej na pierwszy rzut oka, pewne sprawy ciągle pozostawały bardzo proste. Pstryk i już. Czarne albo białe. Ludzie - w tym również rodzice i bracia - dzielili się na tych fajnych i niefajnych. Fajni to ci, którzy pozwalali sobie na wszystko. Nawet na to, żeby wychodzić im bezkarnie na głowę. Niefajni z kolei mieli to do siebie, że czasem zdarzało im się czegoś delikwentom zabronić.
Pokiwała głową zgadzając się, żeby brat podsadził ją na murek, chociaż sama doskonale dałaby sobie radę. Była wyższa (o kilka centymetrów) od brata, fajniejsza (tak jej się tylko wydawało) i generalnie cool, ale z Freddiem bawiła się w najlepsze, bo on zawsze (no prawie zawsze) zgadzał się na wszystkie jej pomysły.
Stanęła na splecionych dłoniach brata, odbiła się na nich, podparła obiema rękami o mur i podciągnęła się na nich, a po chwili bez większego problemu znalazła się na górze.
- Dawaj, Freds - Presley pochyliła się i wyciągnęła w jego kierunku swoją dłoń. - Widzę stąd Tommy'ego i resztę, chyba nie wiedzą dokąd iść - oznajmiła przyciszonym tonem, a kiedy brat złapał jej rękę, stękając głośno pomogła mu pokonać murek. - Uff - usiadła na dachu jakiejś opuszczonej kamienicy i odetchnęła z wyraźną ulgą. - Tutaj nas nie znajdą - dodała pewnie, bo w rzeczywistości banda wyrostków wcale nie była taka cwana, a ich członkowie również cykali się wielu rzeczy. Na przykład Luke bał się wysokości, o czym Presley przekonała się na zajęciach sportowych, kiedy tu musieli pokonać ściankę wspinaczkową. Chłopak schował się w kącie i rozpłakał jak jakaś baba!
Presley wystawiła twarz w kierunku słońca i zacisnęła mocno powieki aż zaczęły migać jej przed oczami takie śmieszne, jasne punkciki.
- Odpoczniemy chwilę i schodzimy? - zaproponowała, ale była skłonna do negocjacji jeśli Fredson miał jakiś inny pomysł. - I kto ostatni na plaży ten fajtłapa i brudas? - rzuciła mu wyzywające spojrzenie, w których zatańczyło stado przebiegłych chochlików. Och, Presley uwielbiała rywalizację, zwłaszcza z bratem. Tym młodszym, oczywiście, bo z tym starszym zwykle nie miała żadnych szans.

Freddie Prescott
towarzyska meduza
.
Pracownik Kina — EVENT CINEMAS CAIRNS CENTRAL
25 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Dobra.
Czas się do czegoś przyznać.
Na codzień Freddie wcale nie należał do odważnych osób. Jasne, zawsze chciał być ten odważny — zupełnie jak ci wszyscy cudowni bohaterowie z komiksów, które kolekcjonował już od jakiegoś czasu pod łóżkiem, zakupione z ostatków kieszonkowego, które udało mu się jakimś cudem nie przepierdolić w szkolnym sklepiku. A to nie było łatwe, bo przecież mały Fredson był prawdziwym fanem i koneserem słodyczy. Wcinał je na opór i niekiedy naprawdę ciężko było go od nich odciągnąć. Ale w końcu czego się nie robi dla ukochanej Fantastycznej Czwórki czy Kapitana Ameryki. To właśnie oni ratowali świat przed złem i Freddie zawsze marzył, że gdy tylko dorośnie, będzie silny i dzielny jak oni. Niestety, lata mijały a Prescott odważny pozostawał jedynie w swojej głowie. Trzeba było przyznać — z całej jego rodziny, najodważniejsza była Presley. To ona wiecznie nieustraszona nigdy nie bała się niebezpieczeństwa, broniła go przed starszymi osiłkami i miewała najbardziej szalone pomysły. Freddie bardzo ją kochał i podziwiał. Niekiedy nawet bardziej niż tych komiksowych super-bohaterów.
Nooo.. i hop! Jesteś? — spytał spakowany, gdy Presley wyskoczyła na murek i na moment zniknęła mu z punktu widzenia. Już się wystraszył czy po drugiej stronie przypadkiem nie było jakiegoś niebezpiecznego potwora lub — co gorsza — Tommiego i jego bandy! — PRESLEY?! — krzyknął nieco głośniej, a siostra już po chwili wyłoniła się, wyciągając rękę w jego stronę. Wspiął się do niej raz dwa, a następnie przycupnął na chłodnym podłożu. No kurczę, musiał przyznać, trochę się jednak zmęczył tym wspinaniem. Niby kilka drzewek, dwa dachy i murek, a jednak szło się zmęczyć. Przymknął na moment oczy, próbując złapać trochę świeżego powietrza w płuca.
hm? — uniósł jedną brew, spoglądając na siostrę. — No pewnie, że ścigamy. Nie masz szans — stwierdził z wielkim uśmiechem na ustach. — Ale odpocznijmy jeszcze troszkę, dobrze? Trzy minuty — poprosił grzecznie i gdy tylko Presley również opadła w pozę relaksu, Freddie uchylił jedno oko. Następnie drugie. Spojrzał w stronę siostrzyczki i korzystając z jej nieuwagi zerwał się na równe nogi — ŻARTOWAŁEM!!!!! KTO OSTATNI TEN ŚMIERDZIEL — wydarł się już w połowie drogi wzdłuż murku. Zeskoczył w najniższym miejscu prosto na trawę z przeciwnej strony i czym prędzej pobiegł w odpowiednim kierunku, śmiejąc się głośno i do rozpuku. Uwielbiał spędzać czas z Presley. Była jego ulubioną siostra i to wcale nie dlatego, że miał tylko jedną. Miał wrażenie, że nawet gdyby miał ich całe milion, ona i tak byłaby tą ulubioną.
Przebierał nóżkami ile sił w nogach, słysząc za sobą radosne pokrzykiwania, kompletnie nie zdając sobie sprawy z tego ile faktycznie robili przy tym hałasu. Jakby zapomnieli, że jeszcze chwile temu uciekali w absolutnej ciszy przed największymi łobuzami tego osiedla. I niestety, nim Freddie zdążył wykręcić, zza drzewa wyłonił się George i Tom — dwóch najlepszych kumpli Tommiego. Chłopcy zagrodzili mu drogę, wymuszając na Freddim natychmiastowe zatrzymanie się i tym samym bolesny upadek prosto na gołe kolana.
Ajjj!!! — Freddie zasyczał głośno, czując pieczenie na skórze. No pięknie, pewnie jeszcze za chwile pojawi się dużo krwi! Uniósł powoli wzrok; Presley już dobiegała do całego zgromadzenia, elita Tommiego stała z kamiennymi twarzami, gotowa przeistoczyć ich słoneczny dzień w coś naprawdę, naprawdę brzydkiego!

Presley Prescott
ambitny krab
Kasik#0245
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Wiedziała, że jej brat nie należał do tych najodważniejszych. W zasadzie to Preska częściej wykazywała się heroizmem i nawet w domu nie raz brała winę na siebie, chociaż oboje rozrabiali. Po prostu wychodziła z założenia, ze Freddie jest młodszy (o rok, ale jednak!) i trzeba go chronić przed wszelkim złem. Dlatego jak brat potłukł ulubiony wazon albo przypadkowo stanął na okulary taty, Presley mówiła, że to tak naprawdę była ona. Bo tak robiły starsze siostry.
- Ej! - wydarła się, kiedy okazało się, że Fred blefuje i zamiast odsapnąć chwileczkę, zerwał się na równe nogi i zeskoczył na ziemię. - OSZUCHISTA! - wymierzyła w niego palcem, ale nie chciała pozostać w tyle, żeby nie otrzymać niewdzięcznego miana śmierdziela, dlatego szybko podążyła jego śladem i zeskakując z murku poczuła nieprzyjemne kłucie w śródstopiach, które pojawiało się zawsze jak zeskakiwało się z jakiejś wysokości, bo ona, w przeciwieństwie do brata, wcale nie wybrała najniższego punktu, przez co chciała zaoszczędzić trochę czasu. - Jak cię dopadnę, to zobaczysz! - zawołała jeszcze, ale najwyżej mogła poczochrać głowę pięścią, czego Freddie nie cierpiał, a od czego Presley zanosiła się donośnym śmiechem. No i czasem, jak wśród rodzeństwa bywało, tłukli się strasznie, ale potem zawsze godzili.
Zauważywszy, że brat upadł, zatrzymała się natychmiast i wlepiła ślepia w kolegów Tommiego; jeden z nich nie miał zbyt oryginalnego imienia, bo również był Tomem, ale jak widać ktoś tutaj nie popisał się inwencją twórczą. Oczywiście mam tutaj na myśli rodziców drugiego chłopca, a nie słodką autorkę posta.
- ZOSTAWCIE GO! - krzyknęła tak głośno, że aż ją zabolało gardło, ale nie minęła chwila, a jedenastolatka błyskawicznie pojawiła się przy bracie. A Fred był jej ulubionym bratem. Najulubieńszym. Preska kochała całą rodzinę, bo rodzinę miała wspaniałą, ale za niego dałaby się pokroić. Dałaby się rzucić lwom na pożarcie. Oddałaby mu nerkę i nawet wątrobę, chociaż wątrobę miała tylko jedną. I duszę całą.
- No proszę, proszę - odezwał się George ze swoim kpiącym uśmieszkiem. - Wstawaj, Prescott. Chyba nie pozwolisz, żeby broniła cię jakaś baba? - popatrzył z góry na dziesięciolatka z obdartymi kolanami i zaczepnie szturchnął go stopą w bok.
- Zostawcie go - powtórzyła stanowczo, zaciskając palce w pięść, jednak podrostki nie zamierzały przestać, a ich przywódca Tommie bezpardonowo popchnął Freddiego tak mocno, że ugięły mu się ręce i wylądował twarzą w błoto. To sprawiło, że cała trójka zaniosła śmiechem, ale Presley wcale nie było do śmiechu - nie myśląc długo rzuciła się z łapkami na jednego z chłopców, ale ten poczęstował ją celnym uderzeniem. Cios okazał się tak mocny, że dziewczynka upadła na tyłek i wypluła z ust górną jedynkę, a metaliczny posmak krwi wypełnił całą jej buzię. Właśnie straciła mlecznego zęba i może ból był do zniesienia, jednak mimowolnie łzy pociekły po jej czerwonych od złości policzkach,

Freddie Prescott
towarzyska meduza
.
Pracownik Kina — EVENT CINEMAS CAIRNS CENTRAL
25 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zawsze chciał być dzielny: potrafić postawić na swoim, obronić kogoś słabszego, samodzielnie otworzyć słoik ogórków dla mamy, podnieść największy kamień przy plaży i przede wszystkim nie bać się niczego, ani nikogo. Chciał być jak ci wszyscy superbohaterowie w rysunkowych komiksach, kupowanych przez Presley za ostatnie kieszonkowe, które w rzeczywistości miało być przeznaczone na bułkę ze szkolnego sklepiku. Niestety, Freddie odważy był jedynie w swoich myślach i snach. I nieważne jak bardzo by się nie starał, zawsze lądował z buzią w błocie. Tak samo jak i teraz gdy jeden z kumpli Tommiego bez jakiegokolwiek ostrzeżenia i sumienia pchnął go prosto do wielkiej błocistej kałuży. Maź była wszędzie: w buzi, nosie, a nawet i trochę trafiło prosto do uszu. Prawdziwe okropieństwo!
Skrzywił się mimowolnie, próbując jak najszybciej pozbierać z podłogi. Nic nie widział na oczy, jedynie brązowe plamy, zasłaniające większość akcji, która aktualnie działa się tuż przed nim. Klapnął na tyłek, pocierając powieki, by już po chwili zobaczyć jak ukochana siostra dostaje w sam środek buzi.
ZBIRY!! — krzyknął w tej samej sekundzie, zdzierając sobie struny głosowe, jakby to faktycznie miało w jakiś magiczny sposób zapobiec tej obrzydliwej tragedii — Zostawcie ją, zostawcie!!!!!!!!!! Słyszycie?! — mówił ile sił w gardle, jednak nikt nie zdawał się zwracać uwagi na małego, ciepłnowłosego chłopca z obłoconą twarzą. Był bezbronny, nie wiedział, jak może pomóc. Tak bardzo nie chciał, by Presley stała się jakaś krzywda. Był jego ulubioną siostrą na całym świecie i przecież nie mógł pozwolić, by ci bandyci tak po prostu zrobili jej coś niedobrego.
Adrenalina skoczyła nieznacznie w małym ciałku, a dłoń Freddiego przesunęła się po podłodze, natrafiając na szpiczasty kamień. Spuścił głowę, spoglądając to na przedmiot, to na zbirów: nikt nie wracał na niego uwagi, był niewidoczny. Mógł więc zadziałać. Teraz albo nigdy. Zacisnął niewielką rączkę na skamielinie i z momentem, w którym Tommy nachylił się nad zapłakaną Presley, Freddie wykonał zamach i jakże heroicznym impetem wrzucił kamieniem prosto w twarz osiłka. A MASZ! A MASZ TY ZBIRZE!!
Ku zaskoczeniu wszystkich i przede wszystkim swoim własnym kamień trafił prosto w oko Tommiego, powodując ekspresowe wycofanie i upadek na ziemie. Gruby chłopiec zaczął wić się po ziemi, nawołując kumpli do pomocy, a Frieddie nie myślać za długo, podbiegł do siostry, łapiąc ją pod ramię.
Pres, Pres szybko!! Musimy wiać — szarpnął za drobne ciałko, wymuszając na niej ucieczkę. Tommy krzyczał głośno, a do Freddiego powoli zaczęły napływać prawdziwe wyrzuty sumienia. A co jeśli zrobił mu krzywdę? Co jeśli wydłubał mu oko i cała gałka mu wypłynęła? Co jeśli Tommy przez niego wezmie i UMRZE?

Presley Prescott
ambitny krab
Kasik#0245
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Była wściekła. Nie dlatego, że właśnie wpatrywała się z grymasem w mlecznego zęba, który w całej okazałości prezentował się na otwartej dłoni, ale dlatego, że ten obrzydliwy chłopak zdecydował się podnieść na nią rękę. A nikt nie podnosił na Presley ręki. Nikt. Nawet jej ojciec nigdy nie dał jej klapsa, kiedy za bardzo rozrabiała i nie słuchała żadnego z rodziców. Bo nikt nie miał prawa jej bić. Tak samo, jak nikt nie miał prawa lać jej młodszego brata. No chyba, że ona. Ale ona była jego siostrą i miała do tego pełne prawo.
Cisnęła zębem przed siebie i już miała zerwać się na równe nogi, bo Tommi znalazł się niebezpiecznie blisko, kiedy coś świsnęło jej tuż obok ucha i trafiło łobuza prosto w oko. A tym czymś był kamień, którym rzucił Fred, ówcześnie wyzywając gagatków od - jak na tamten moment zdawało się jedenastolatce - najgorszych na świecie. Dopiero z wiekiem przekona się, że zbiry nie są najobrzydliwszym określeniem na świecie.
- Masz za swoje! - powiedziała, w dalszym ciągu czując w ustach metaliczny posmak. - Po co z nami zadzierałeś, durniu? - zapytała po tym, jak pozwoliła bratu zebrać się z wilgotnej, podchodzącej błotem ziemi. - Dupek! - zawołała jeszcze na odchodne, po czym pokazała trzem łotrom środkowy palec. O, tego to ją akurat nauczył ich najstarszy brat i za co często dostawała od rodziców ochrzan, chociaż nie wiedziała dlaczego. Nie mówiła przecież żadnych brzydkich słów na głos (raz wymsknęło jej się przy mamie i od razu dostała kuchenną ścierką po głowie), więc o co tyle zamieszania?
- Jacie - wydyszała, gdy już wraz z Freddiem znaleźli się z dala od wijącego się z bólu Tommiego i jego kumpli. - Myślisz, że będzie teraz nosił przepaskę na oku, jak pirat? - zaśmiała się, ale bratu wcale nie było do śmiechu, dlatego błyskawicznie położyła mu rękę na ramieniu, tak w ramach pocieszenia. - Nie martw się, na pewno nic mu nie będzie. Zasłużył sobie na to. Sam zobacz, jestem przez niego szczerbata! - Presley wypluła z ust resztkę krwi i wyszczerzyła się do brata, żeby pokazać mu brak przedniego zęba. - Kurczę, chyba odrośnie, nie? Teraz wszyscy będą się ze mnie nabijać - mruknęła z niezadowoleniem, a potem przysiadła smutnie na niedużym kamieniu tuż pod drzewem z szeroko rozpostartymi gałęziami, które skutecznie dawały cień. - Co powiemy rodzicom? - zerknęła niepewnie na brata, bo jak dowiedzą się, że znowu wałęsali się gdzieś po garażach, to będą uziemieni do końca świata, a może nawet i o jeden dzień dłużej. Cholera, żeby tylko mama Tommiego nie przyszła do ich mamy, wtedy dopiero zacznie się jatka!

Freddie Prescott
towarzyska meduza
.
Pracownik Kina — EVENT CINEMAS CAIRNS CENTRAL
25 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Był przerażony. Przebierał nóżkami na ile tylko pozwoliły mu siły, dysząc głośno przez usta, bo nos już dawno zatkał się od nadmiernego wysiłku. Wcale nie chciał nikomu zrobić krzywdy. Freddie był mocno pokojowym chłopcem, zawsze szukającym rozwiązań w rozmownie niżeli w przemocy. Nie miał pojęcia, co w niego wstąpiło, że odważył się na tak agresywny ruch. A w sumie to wiedział. Wiedział doskonale. Przecież te gagatki skrzywdziły mu siostrę! Nie mógł postąpić inaczej, nie było innego wyjścia niż po prostu przywalić Tommiemu prosto w twarz. Doskonale o tym wiedział, chociaż słowa siostry o opasce na oku momentalnie przyprawiły go o ponowny dreszcz na plecach.
— MYŚLISZ?! — zerwał się do góry, spoglądając z przerażeniem na Presely. — Myślisz, że wydłubałem mu oko? Że-e.. że ono.. no wiesz… wypłynęło? — dodał już trochę ciszej, jakby bał się, że ktoś przypadkiem usłyszy i wsadzi go za do na dobre pięć lat do więzienia (dla nieletnich oczywiście!). — Nie chciałem mu zrobić krzywy, ja po prostu nie chciałem, żeby tobie się coś stało — wzruszył ramionami, siadając na niewielkim kamyku tuż obok siostry. Nogi podkulił pod samą brodę, otulając kolana długimi jak łopaty rękami. Preska była jego najlepszą przyjaciółką i w życiu nie wybaczyłby sobie, gdyby zrobili jej coś gorszego niż wybicie zęba. A przecież i samo to w sobie było straszne. STRACIĆ ZĘBA? Jacie! Ciekawe czy w ogóle jej odrośnie, zastanowił się momentalnie, jednak postanowił zostawić zwątpienia dla siebie, co by nie stresować za bardzo sisterki. Jak już wrócą do domu, będzie musiał zapytać mamę, tak dla pewności.
Jezu, wyglądasz jak GARGAMEL! — skazał palcem na uśmiech dziewczyny, wybuchając donośnym śmiechem, aż rozbolał go brzuszek. Presley wyglądała komicznie: Wśród ciemnobiałych zębów, na samym środku widniała wielka, obrzydliwa SZPARA. Ale ohyda. — Ej, ale wiesz co? Będziesz teraz mogła pić z zamkniętymi ustami! Możesz sobie puścić rurkę przez szparkę — wypowiedział cały rozbawiony, bujając się na lewo i prawo, nie zdając sobie sprawy, że kilka lat później zdanie takiego pokroju miałoby totalnie inne znacznie. I mean puszczanie rurki w szparkę? That’s what she said. — A jak się będą z ciebie nabijać. to po prostu powiedz im, że Fred przyjdzie i ich też uderzy z kamienia, jak Tommiego! — bo teraz to on powinien siać postach, skoro pokonał największego osiłka, nie? Pewnie nie.
Hm — nie miał pojęcia, co mogą powiedzieć rodzicom. Jak jeszcze jego dziurę na kolanie i zakurzone ciuchy można było wyjaśnić zwykłą wywrotką, tak ze szczerbatą Presley mógł być nieco większy problem. Freddie zacisnął brwi, próbując dobudzić szare komórki i spojrzał gdzieś w dal przed siebie, próbując znaleźć jakieś cudowne rozwiązanie z tej sytuacji. — A gdyby tak powiedzieć, że graliśmy w piłkę i przez przypadek kopnąłem ci w twarz? Albo, że napadł nas jakiś GRYZLI?! — dobra, może od strząłu nie miał najlepszych pomysłów, ale przynajmniej się starał. W każdym razie musieli coś wymyślić. Nie mogli dostać kary, a już na pewno nie teraz, kiedy zaczynało się robić ciepło i zbliżały się wakacje!

Presley Prescott
ambitny krab
Kasik#0245
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
W przeciwieństwie do brata, Presley nie czuła strachu. Była zła. Ale to taka zła, że miała ochotę wrzeszczeć i najchętniej rozszarpałaby Tommy'ego i jego goryli własnymi, drobnymi łapkami. Twarz piekła ją niemiłosiernie, wargi pulsowały, a jakby tego było mało, z tego wszystkiego zaczęła boleć ją głowa.
Nie sądziła, żeby ich oprawcy oko wypłynęło z oczodołu. Obrażenia, jakie zadał mu Freddie wcale nie wyglądały aż tak strasznie. No chyba, że to tylko pozory i łobuz z osiedla bezpowrotnie stracił wzrok. Ale Preska i tak uważała, że sobie na to zasłużył. Jeszcze zrozumiałaby jego nastawienie, gdyby Prescottowie zaczepiali go i prowokowali. Ale nie, nigdy sami nie zapoczątkowali żadnej kłótni. Nawet ona, mimo że lubiła pyskować i miała odpowiedź na wszystko. Bo nigdy nie chciała narazić swojego młodszego brata na takie sytuacje, ale jak widać, kłopoty znajdowały ich same.
- Jak cię stłukę na kwaśne jabłko, to zaraz sam będziesz niebieski na smerf - zagroziła, dając mu do zrozumienia, że wkrótce jego ciało mogą zdobić siniaki, jeśli dalej będzie się z niej śmiał. - Tak cię to bawi, co? To ja tutaj stawałam w twojej obronie, żebyś nie dostał łomotu, a ty tak mi się odwdzięczasz? Mam nadzieję, że Tommy jednak straci oko i że pójdziesz za to do więzienia! - Presley tak, jak kochała swojego brata, równie mocno go nienawidziła. Oczywiście, gdyby przyszło co do czego, oddałaby za niego życie, ale właśnie tak to było z tym rodzeństwem i każdy wiedział, że siostrzano - braterskiej relacji naprawdę granica między miłością, a wspomnianą nienawiścią była bardzo cienka.
Nadąsała się, ściągając brwi, a jej usta wygięły się w podkówkę. Teraz wyglądała jeszcze groźniej, ale w końcu posłała Fredowi szczerbaty uśmiech.
- Dobra, będę straszyć tobą inne dzieciaki. Będziesz postrachem na dzielni! - ucieszyła się, bo może w końcu starsze gagatki odczepią się od nich raz, a dobrze. To było naprawdę nie fair, że wyżywali się na mniejszych i słabszych, ale Presley nie zamierzała się tak tego załatwić i pokazywać, że w jakikolwiek sposób ją to rusza. Nie miała też zamiaru stać bezczynnie i pozwalać sobie wchodzić na głowę. Ktoś w końcu musiał stawić czoła tej bandzie parszywców.
- Jak powiemy, że kopnąłeś mnie twarz to nie wyjdziesz z domu do końca życia. Tego właśnie chcesz? - doceniała poświęcenie brata, ale nie chciała, żeby brał na siebie nieswojej winy. - A po spotkaniu z niedźwiedziem chyba wyglądalibyśmy znacznie gorzej. Powiem, że się przewróciłam. Tak będzie bezpieczniej - i niezbyt wiarygodnie, bo państwo Prescott doskonale znali swoją córkę i wiedzieli, że tak nie wywraca się od tak. Ale z drugiej strony, jeśli powiedzą, że dopadł ich gang Tommy'ego, nie będą mieli życia na ośce do końca świata, a nawet jeden dzień dłużej. - A może nie zauważą? - dopytała ze złudną nadzieją w głosie. - Może pomyślą, że ten mleczak wypadł mi sam z siebie? W końcu kiedyś i tak musiałby wypaść - niby racja, choć istniały przypadki, kiedy zęby nie chciały wypadać, a jak już wypadły, to nawet nie rosły, mimo że były mleczne. A tym doskonałym przykładem byłam ja.

Freddie Prescott
towarzyska meduza
.
Pracownik Kina — EVENT CINEMAS CAIRNS CENTRAL
25 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Oj no może faktycznie troszkę się z niej śmiał, ale to był właśnie jego sposób na zagłuszenie stresu. Zawsze gdy znajdywał się w niekomfortowej sytuacji, a rączki zaczynały trzepotać, Freddie rzucał żartem. Czasami nawet nie były one śmieszne, jednak ten i tak udawał sztuczne rozbawienie, byleby tylko przestać myśleć o rzeczach złych i nieprzyjemnych. A tą sytuacją z Tommym przejął się bardzo mocno i całe szczęście, że była przy nim Presley, bo sam już pewnie dawno płakałaby w najlepsze, schowany za którymś z wielkich dębów tuż przed nimi.
Nie znam innych szczerbatych postaci z bajek! — rzucił w swojej obronie, sam nie do końca przekonany, czy aby na pewno był to dość silny argument. — A poza tym, Gargamel był super!!! — wzruszył ramionami. Freddie miał dziwną przypadłość jeśli chodzi o tego typu bajki, że często jego ulubioną postacią bywały złe charaktery. I to nawet nie dlatego, że robiły komuś krzywdę, tylko po prostu wydawały mu się najciekawsze z tego całego grona i przeważnie też najśmieszniejsze!
Ee?! — skrzywił się momentalnie, gdy siostra wspomniała o pójściu do więzienia. — Jak możesz tak mówić, Presley?! Do więzienia chodża ZBIRY, naprawdę myślisz, że jestem zbirem? — w jego głosie dało się słyszeć gniew, ale i również zawód. Nie sądził, że siostra może mu życzyć aż tak źle. Sam często jej nie lubił i chciał, by stała się jej krzywda, jednak nigdy nie aż taka okropna! Wstał z podłogi na równe nogi i potrzepał tyłek, na którym zebrała się spora ilość piachu. — Nigdy nie pójdę do więzienia! — cały oburzony skrzyżował ręce na klatce piersiowej, potupując lekko nóżką. Nigdy w życiu! Przecież w więzieniu było… niefajnie. Nie można było bawić się na podwórku, oglądać bajek i pić gorącej czekolady mamy, bez której na tamten moment i z ręką na sercu nie potrafiłby żyć. No bo jak to tak?!
To co w końcu powiemy? Że oboje się wywróciliśmy? Myślisz naprawdę, że w to uwierzą? — spojrzał na siostrę z przymrużonych oczu. Rodzice nie byli głupi, a mama to już w ogóle. Z jakiegoś nieznanego mu powodu zawsze wiedziała, kiedy kłamali albo coś kręcili, zupełnie jakby miała jakiś nowoczesny radar wykrywania kłamstw swoich dzieci! — A może powiemy, że Erica dała ci się przejechać na tym swoim nowym rowerze, co? Ostatnio z tatą nawet spotkaliśmy ją z jej tatą, jak wyciągali rower z bagażnika, więc może by faktycznie w to uwierzyli? — zainteresował się. Naprawdę nie chciał, żeby mieli jeszcze większe kłopoty, dlatego wymyślenie dobrej wymówki było n i e z b ę d n e.
Wszystko okej? — spytał od razu, gdy na twarzy Presley wymalował się wielki grymas. — Źle się czujesz? Chodź już do domu, wymyślimy coś po drodze — wyciągnął rękę w stronę siostry i pomógł jej pozbierać się z brudnej podłogi. No i ruszyli wydeptaną ścieżką, zastanawiając się jakim najlepszym kłamstwem nakarmić rodziców, by dzisiejsza przygoda pozostała dla reszty świata wielką tajemnicą.
Presley Prescott
Koniec
Październik, 2006

ambitny krab
Kasik#0245
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.



- Ała! -
wydarła się na brata, kiedy przedzierali się przez zarośla, bo Freddie owszem, torował jej drogę, ale zaraz po tym, jak odgarniał gałęzie, to puszczał je i te uderzały ciemnowłosą dziewczynę prosto w twarz. - Co ty wyprawiasz? - z jej głosu można było wychwycić pretensję, której nawet nie zamierzała ukrywać.
W Australii była pełnia lata i trwały wakacje, a rodzeństwo Prescottów miało spalone od słońca twarze, przez co ich oczy wyglądały na jeszcze bardziej niebieskozielone niż zazwyczaj. Presley w zeszłym miesiącu skończyła trzynaście lat i weszła w fazę czucia się najmądrzejszą na świecie. Wszystko wiedziała lepiej, wszystko potrafiła (w jej mniemaniu) zrobić lepiej i ogólnie była lepsza, więc na każdego patrzyła z góry.
Wraz z młodszym bratem Freddiem postanowili wybrać się na przechadzkę po okolicznych lasach, gdzie drzewa na chwilę dawały schronienie przed upałem. Meteorolodzy ostrzegali przed suszą, bo w Lorne deszcze nie padał od przeszło trzech miesięcy, a żarzące promienie słoneczne nagrzewały ziemię, co z kolei groziło pożarami.
- A co ty takie rozochocony jesteś? - Pres spojrzała podejrzliwie na Freda, który co jakiś czas zerkał na wyświetlacz Nokii 1600. Na Gwiazdkę obije otrzymali od rodziców swoje pierwsze komórki i to od razu z kolorowym wyświetlaczem! Trzynastolatka z dumą nosiła w kieszeni przetartych jeansów Samsunga X160, takiego szpanerskiego, bo z klapką! - Z kim tam piszesz, co? - zerknęła bratu przez ramię, ale ten natychmiast odskoczył od niej i zabrał telefon na bezpieczną odległość, dlatego Preska zmrużyła oczy i wymierzyła w niego oskarżycielsko wskazującym palcem. - Coś ukrywasz - bez wahania postawiła mu zarzuty. Od kiedy ty mieli przed sobą jakieś tajemnice? Co się zmieniło? I dlaczego Freddie tak bardzo chciał ukryć wiadomość, o przyjściu której zwiastował charakterystyczny dźwięk polifonii. - Co to z SMS? Gadaj natychmiast - mało brakowało, a tupnęłaby nogą niczym rozhisteryzowana małolata w podartych rajstopach.
Każdy zasługiwał na prywatność i miał prawo do swoich spraw, ale mimo wszystko dziewczyna poczuła się niezmiernie urażona. Przecież odkąd tylko zaczęli mówić, mówili sobie z bratem o wszystkim i niczego nie zatajali!

Freddie Prescott
towarzyska meduza
.
Pracownik Kina — EVENT CINEMAS CAIRNS CENTRAL
25 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Piękny dzień! Ah, jak cudowny poranek to był dla Freddiego. Słońce świeciło w najlepsze, grzejąc roześmiane twarze, ptaki śpiewały najlepsze melodie, a lekki wiaterek idealnie szarpał jego przydługawe już włosy. Cudo! Oczywiście, nie były to jedyne powody, dla których Prescott był w tak szampańskim humorze, nie zwracając nawet uwagi na siostrę w tle, która przez jego nieuwagę dostała kolejną już gałęzią prosto po twarzy.
Co? A sorki!! — krzyknął w eter, bo przecież wszyscy wiedzieli, że kiedy ktoś idzie przodem i coś mówi, z tyłu w rzeczywistości słychać go bardzo słabo, szczególnie przy wietrznej pogodzie. — Nie wiedziałem, że ta gałąź tak cię uderzy — skwitował, chociaż tak naprawdę nawet na sekundę o tym nie pomyślał. Za bardzo był zajęty wciskaniem przycisków na swojej nowej Nokii 1600, a dokładniej pisząc (uwaga) SMSy ze słodką Suzie z równoległej klasy.
W zeszłym tygodniu po matematyce dziewczynka podeszła do Freddiego, dziękując za pomoc przy zadaniu domowym i zaproponowała wymianę numerów. Jej rodzinę też ostatnio kupili jej nowy telefon, dzięki czemu mogli nie tylko dzwonić do siebie przed szkołą, ale też pisać trochę wiadomości. Rozmawiali o przeróżnych rzeczach: ulubionych filmach, piosenkach, śmiesznych historiach z ławki i najbardziej znienawidzonych nauczycielach. Było super.
Co? — wrócił na moment do rzeczywistości, spoglądając na siostrę kompletnie zdezorientowany. — Jaki rozochocony? A co to w ogóle znaczy? — wykrzywił usta, rzucając jej pytające spojrzenie. No może trochę się domyślał, co miała na myśli, ale przecież to były czyste oszczerstwa! — Wcale nie jestem rozjebocony… czy jak to tam było — zmieszał się, bo coś mu mówiło, że właśnie spartaczył to trudne słowo. — Ej, gdzie się gapisz — wyskoczył je oparzony do przodu, kiedy Presley BEZCZELNIE zerknęła przez jego ramię, o mały włos nie czytając najnowszej wiadomości od Suzie. No bo przecież jak to tak? To była jego prywatna korespondencja i nikt, ale to absolutnie nikt nie mógł tego widzieć.
Co? Żaden SMS… Przewidziało ci się, Presley — spróbował zgrywać debila, jednak na marne. Siostra dobrze go znała i potrafiła czytać te jego podejrzane miny prawie bezbłędnie. Freddie uniósł wzrok, przyglądając się jej stanowczej twarzy, po czym opuścił ówcześnie napięte mięśnie i przycapnął na wielkim pniu przewróconego tuż obok drzewa.
No dobra, powiem ci, ale musisz obiecać, ze NIKOMU ale to NIKOMU nie powiesz, okej? — spojrzał na nią z grobową miną. — Presley, ja mówię serio, to musi zostać między nami — wyciągnął nawet paluch w górę i zamachał tuż przed jej twarzą, tak dla podkreślenia powagi sytuacji. Ufał siostrze, chociaż czasami zdarzały jej się chwile słabości, w których o mały włos nie wygadała jakiejś tajemnicy.
Pisze z taką jedną dziewczyną… — wydukał w końcu, oblewając się momentalnym rumieńcem.

Presley Prescott
ambitny krab
Kasik#0245
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Znała brata na wylot, wręcz od podszewki. Właściwie to byli niczym bliźniaki, choć to ona była starsza (i mądrzejsza!) i nie mieli okazji dzielić ze sobą macicy. Ale to nie przeszkadzało im we współodczuwaniu i kiedy jednemu działa się krzywda, drugie łączyło się w bólu, wręcz odczuwając podobny całym sobą. Nic więc dziwnego, że Presley zauważyła zmianę w zachowaniu Freddiego. Właściwie dostrzegła je już w zeszłym tygodniu, ale czekała aż ten sam powie, co takiego przewrotnego wydarzyło się w jego życiu, że teraz chodzi uśmiechnięty od ucha do ucha. Ale nic podobnego nie miało miejsca, dlatego Pres musiała pociągnąć brata za język.
- No po prostu widzę, że masz baaardzo dobry humor - wyjaśniła słowo, które usłyszała w jakimś filmie i teraz powtarzała je na każdym kroku. I pewnie tak będzie do momentu aż nie pozna kolejne nowe, rzadko spotykane wyrażenie. - Ciągle siedzisz z nosem w tym telefonie i klepiesz te wiadomości jak opętany. Już się nie wykręcaj! - naskoczyła na brata, dźgając go palcem w bok, co chyba zadziałało, bo chłopak w końcu wszystko wyśpiewał. Niepewnie i z wyraźnym zawstydzeniem, ale jednak! Ach, Presley po prostu nie mogła nadziwić się swojej sile perswazji! Taka była przekonująca, tak pięknie potrafiła wyciągnąć z niego wszystkie informacje!
- Z dziewczyną, powiadasz? - zmrużyła oczy i zlustrowała go podejrzliwym wzrokiem. W sumie sama nie wiedziała dlaczego, ale zawsze widziała Freddiego u boku jakiegoś przystojnego chłopaka. No co? Każda dziewczyna chciała mieć brata geja! - A z jaką? Znam ją? - zaczęła swoje przesłuchanie, ale przecież mógł jej zaufać. Presley naprawdę nie miała zamiaru mówić o jego wielkiej miłości nikomu. Za kogo on ją miał? Za jakąś pleciuchę, która rozpowiada tajemnice? Już tyle razy zdradzali sobie różne sekrety, a ona wygadała się tylko raz! Tylko raz i to w zupełnie nieistotnej sprawie. Teraz była starsza (i znacznie mądrzejsza!), więc rozsądniej panowała nad tym, co mówiła i komu, chociaż mówić lubiła i właściwie nawijała bezustannie. Często bez sensu, byle po prostu mówić. Wtedy Presley nie wiedziała jeszcze, że to się zmieni, a ona częściej będzie obserwować ludzi i ich reakcje niż wymieniać z nimi poglądy. Nie wspominając już o tajemnicach, które od zawsze przeznaczone były wyłącznie dla uszu Freda. - Już nie bądź taki, co? Ja mówię ci o wszystkim! Powiedziałam ci nawet, że całowałam się z Calvinem ze starszej klasy w schowku na miotły! - potem oczywiście trochę jednak żałowała, że zwierzyła się z tego bratu, bo Fredson nie przepadał za Calvinem Greenem i chyba było mu nie w smak, że ten przyssał się do ust jego siostry.

Freddie Prescott
towarzyska meduza
.
ODPOWIEDZ