Tancerka — Shadow
26 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
dawniej tańczyła balet, dziś tańczy w Shadow, uznaje tylko płynną dietę wysokoalkoholową i bije wszelkie rekordy w podejmowaniu złych decyzji!
thirteen
i'm not saying it's your fault, but boy, you screwed up


Czasami sama siebie nie rozumiała… Właściwie, to nie czasami, lecz przez większość czasu. I właśnie to w tym wszystkim było najgorsze, to, że jej własna osoba, ona sama, nie miała dla niej najmniejszego sensu! Nie potrafiła zliczyć, ile razy przyłapywała się na myśli, że coś z nią musi być nie w porządku, że może naprawdę oszalała… W końcu, jak powiedział kiedyś ktoś mądry, szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów. Jak inaczej nazwać to, co było między nimi? Szaleństwo, nic więcej, choć bywały chwile, gdy chciała powiedzieć więcej, że gdzieś w tym wszystkim było miejsce na uczucie, którego choć żadne z nich nie potrafiło nazwać, było szczere i dobre. I wystarczało im obojgu, przynajmniej do czasu…
Była zbyt dumna, by przyznać się do błędu, ale pożałowała wypowiedzianych słów nim jeszcze na dobre ucichnął huk drzwi, które za sobą zatrzasnęła. Gdzieś z tyłu głowy słyszała głos, który podpowiadał jej, że przesadziła, ale w tamtym momencie jedynie o czym myślała, to by iść przed siebie, gdziekolwiek, byle dalej od tych cholernych drzwi, które otworzyły się ponownie, gdy wyszedł za nią, wołał, a ona, choć doskonale słyszała swoje imię, postanowiła udawać, że to nie o nią chodzi. Potrafiła być nieznośnie uparta. To jeden z wielu powodów, dlaczego do tej pory nie wybrała jego numeru, choć w ciągu tego miesiąca setki razy przewinęła listę kontaktów, by zatrzymać się przy jego imieniu.
Nie. Nie bądź głupia. Nie dzwoń.
Cięgle ten sam głos — może jednak jest szalona — uparty i irytujący, nie szczędzący złośliwości, zupełnie jak ona sama. Ten natrętny głos był niczym innym jak jej własnym sumieniem, a może intuicją, zwał jak zwał… Jedynym sposobem, by się uciszył było utopienie go w kilku kieliszkach, choć wystarczyło wypić o jeden za dużo i skutek był odwrotny, czasami katastrofalny…
Zupełnie jak dziś w nocy, tak, w środku nocy, gdy kompletnie pijana, wsłuchiwała się w sygnał rozbrzmiewający w telefonie, zdając sobie nagle sprawę, że nie ma pojęcia, co tak naprawdę ma zamiar powiedzieć, gdy odbierze. Jeśli odbierze.
Ale zdaje się, że było już za późno!

Hyde O. Terrell
ambitny krab
m.
Gotuje na ekranie | Szef kuchni i właściciel — Beach Restaurant | Oaks kitchen & garden
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Znany ze srebrnego ekranu telewizora szef kuchni, który odlicza czas do dnia w którym zostanie tatą, choć nie jest pewien czy syn na pewno jest jego i boi się, że zawiedzie w tej roli. Wannabe chłopak pewnej artystki choć w swej nieśmiałości i zawiłości ich relacji boi się do tego głośno przyznać. A na dodatek odnalazł biologiczną siostrę po ponad dwudziestu latach z którą nie wie jak się dogadać.
Nie potrzebował jej.
Powtarzał sobie niczym mantrę, za każdym razem gdy scenariusz między nimi się powtarzał; gdy znów dochodziło między nimi do kolejnej kłótni po której hucznie rozchodzili się w przekonaniu, że już nic między nimi nie ma; że gra nie była warta świeczki i jedynie zmarnowali czas w swoim towarzystwie.
Nie potrzebował jej.
Z pewnością tak było. Doskonale radził sobie nim ją poznał i potrafił doskonale sobie poradzić i teraz, gdy nie było jej już w jego życiu... Tej pewności nabrał, gdy po huku drzwi wybiegł na ulicę próbując ją zatrzymać, a ona udawała, że nie słyszy wykrzykiwanych do niej słów. To właśnie wtedy te trzy słowa zasiały się w jego umyśle, nie chcąc opuścić go choćby na chwilę, która skutkowałaby przerwanym milczeniem. W końcu, mógł znaleźć inną. Taką która nie urządzałaby mu awantur; taką, z którą nie trwałby w dziwnym zawieszeniu na zmianę rozchodząc się i schodząc; taką... inną.
Nie potrzebował jej.
Mógł ułożyć sobie życie bez niej, a wszelkie natrętne myśli rozbijał, przekierowując je na inny tor. Polędwiczki cielęce - to ten temat zajmował większość jego myśli, gdy Hyde Oberon Terrell próbował wyrzucić ze swoich myśli Yarę. I tak było tym razem, gdy wieczorem w swojej kuchni dokładnie siekał kolejne warzywa, zabierając się za przygotowanie przepisu numer siedemdziesiąt pięć, z nadzieją, że będzie lepszy od przepisu numer siedemdziesiąt cztery będącego wariacją na temat hybrydy przepisu numer sześćdziesiąt trzy i czterdzieści osiem. Z wzrokiem wbitym w kawałek świeżego pora po którym biegał wielki nóż nie sprawdził skąd pochodzi przychodzące połączenie, niemal pewien, że o tej godzinie zapewne było to któreś z rodzeństwa potrzebujące podwózki, odbioru z jakiegoś dziwnego miejsca bądź kanapy na dzisiejszą noc. Ot zwyczajnie nacisnął jeden z przycisków i przełączył rozmowę na głośny, nie rozpoznając w pierwszej chwili numeru (bo Yarę za każdym razem usuwał z kontaktów, mimo iż numer do niej był w stanie wyrecytować w środku nocy).
- Halo? - Słowo wypowiedział spokojnie, a gdzieś w tle dało się usłyszeć stukanie noża o deskę do krojenia. Hyde O. Terrell był zupełnie nieświadomy tego, co go czeka.

Yara Vanderberg
towarzyska meduza
Sorbet Malinowy
Tancerka — Shadow
26 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
dawniej tańczyła balet, dziś tańczy w Shadow, uznaje tylko płynną dietę wysokoalkoholową i bije wszelkie rekordy w podejmowaniu złych decyzji!
Yara z kolei powtarzała, że to ostatni raz. Raz z razem, w kółko, choć wiedziała, że to nie prawda jeszcze zanim skończyła zdanie. To ostatni raz. Myśl, że oszukiwała samą siebie nie była jednak tak przerażająca, jak ta kryjąca się gdzieś z tył jej głowy, że może tym razem się myli — to ostatni raz, nie ma do czego wracać.
Nie potrzebował jej. A ona nie potrzebowała jego.
Powiedziała to zbyt wiele razy, by uwierzył, że jest inaczej, gdyby te słowa kiedykolwiek przeszłyby jej przez gardło. Była zbyt dumna, by to przyznać, ale nawet duma potrafi utonąć w alkoholu, znikają też wyrzuty sumienia, a raz z nimi poczucie, że zrobiło się coś złego… Wypiła zbyt wiele, by pamiętać. I na próżno szukać w tym przypadku!
Gdy usłyszała jego głos po drugiej stronie słuchawki, dobiegający gdzieś z oddali, przez chwilę miała wrażenie, że jest po prostu w pokoju obok. Zaraz jednak się skrzywiła, gdy dotarło do niej, jak g ł u p i a jest to myśl. Głupia, nie było go tutaj od tygodni, przecież wiesz… Z tego wszystkiego, zapomniała, że to moment w którym powinna się odezwać, lecz miała ochotę odczekać jeszcze sekundę czy dwie, na wypadek, gdyby odezwał się jeszcze raz.
Zdecydowanie powinna, bo gdy w końcu się odezwała, wymamrotała tylko…
Jesteś idiotą, wiesz o tym. — Brawo, Yara. Dokładnie to chciałaś mu powiedzieć, prawda? To nawet nie było pytanie! W tej chwili, a raczej przez chwilę, miała wrażenie że tak. Tylko to, i nic więcej, bo i nic więcej nie przychodziło jej do głowy… Westchnęła ciężko, starając się zebrać myśli, ale nie oszukujmy się, była pijana, co zresztą było słychać, ale też wcale nie próbowała tego ukryć! — Właściwie… To wcale nie… Jesteś za to głupi… I uparty jak… I głupi. — Tak, dokądś z tym zmierzała… — I przepraszam — westchnęła ciężko, ale wypowiedzenie tego jednego słowa naprawdę wiele ją kosztowało, był jedną z niewielu osób, które wiedziały jak wiele.

Hyde O. Terrell
ambitny krab
m.
Gotuje na ekranie | Szef kuchni i właściciel — Beach Restaurant | Oaks kitchen & garden
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Znany ze srebrnego ekranu telewizora szef kuchni, który odlicza czas do dnia w którym zostanie tatą, choć nie jest pewien czy syn na pewno jest jego i boi się, że zawiedzie w tej roli. Wannabe chłopak pewnej artystki choć w swej nieśmiałości i zawiłości ich relacji boi się do tego głośno przyznać. A na dodatek odnalazł biologiczną siostrę po ponad dwudziestu latach z którą nie wie jak się dogadać.
Hyde O. Terrell w pierwszej chwili miał wrażenie, iż oto dał się złapać na jakiś dziwny psikus bądź rozmowę z telemarketerem, który zaraz zacznie wciskać mu jakieś dziwne usługi. Nie raz w końcu tak się działo. Połączenie z pozornie nieznanego numeru, gdzie po kilku uderzeniach serca dopiero odzywa się głos, namawiający na kolejny przekręt. W zasadzie tym razem było zupełnie podobnie, lecz zamiast nieznajomego głosu telemarketera do jego uszu dotarł inny głos. Głos, który cholernie dobrze przyszło mu znać. Głos, który poznałby chyba wszędzie.
- Mi też miło cię słyszeć. - Mruknął z ironią w głosie na słowa, jakie usłyszał po raz pierwsze. Czy był idiotą? Nie, nie wydawało mu się. Czy ich więź była na swój dziwny sposób toksyczna? Z pewnością, gdyż już dawno powinni rozejść się w swoje własne strony. Nie potrzebował jej... To przekonanie jednak prysnęło niczym bańka mydlana gdy jedno, niezwykle ważne słowo uleciało z jej ust. Przepraszam mówiła, a Hyde doskonale wiedział, że nie łatwo przychodziły jej podobne wyznania. I mimo iż gdzieś w okolicy serca poczuł przyjemne ciepło, umysł nie dał tak łatwo się nabrać. - I musiałaś się zalać, żeby mi to powiedzieć? Mogłaś chociaż ruszyć dupę z domu i zrobić to osobiście. - Mruknął, niemal od razu rozpoznając po samym tonie głosu, że jego była dziewczyna nie była trzeźwa... To jednak nie zmieniało faktu, iż mogła zwyczajnie przyjść do niego i porozmawiać osobiście. Ciężkie westchnienie uleciało z jego piersi. - Przepraszasz... I co w związku z tym? Mam rzucić wszystko i lecieć do ciebie niczym zbity pies, żeby za miesiąc mieć powtórkę z rozrywki? Ja... Czego ode mnie oczekujesz? - Wyrzucał z siebie słowa, a stukanie w tle przybrało na sile, gdy siekał kolejne warzywa. Nie raz biegał do niej gdy tylko istniała szansa na pogodzenie, tym jednak razem zbyt wiele wątpliwości czaiło się gdzieś z tyłu jego głowy - chyba zwyczajnie był zmęczony ciągłymi kłótniami oraz balansowaniem na krawędzi.

Yara Vanderberg
towarzyska meduza
Sorbet Malinowy
Tancerka — Shadow
26 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
dawniej tańczyła balet, dziś tańczy w Shadow, uznaje tylko płynną dietę wysokoalkoholową i bije wszelkie rekordy w podejmowaniu złych decyzji!
Jedna szklanka mniej, a słysząc jego ton głosu, w momencie gdy zorientował się, że to ona, natychmiast odłożyłaby telefon, żałując, że w ogóle wybrała jego numer. Jedna szklanka mniej i kto wie, może wcale nie sięgnęłaby po telefon? W ciągu ostatniej godziny kilkakrotnie brała go do ręki, by odszukać jego imię na liście kontaktów — nie, nie miała odwagi go wykasować — ale wciąż go odkładała. Kilka razy bliska była tego, by cisnąć nim przez pokój, ale najdalej wylądował po drugiej stronie kanapy.
I musiałaś się zalać, żeby mi to powiedzieć?
Cóż, tak. Przez chwilę żałowała, że nie wiedział, jak przewróciła oczami, choć z drugiej strony, jakakolwiek inna reakcja nie wchodziła w grę.
Nie możesz przez chwilę... — urwała w pół zdania i westchnęła, wyraźnie poirytowana, po części faktem, że zabranie myśli przychodziło jej z trudem, a po części dlatego, że… PRZEPROSIŁA, a i tak dostała po głowie! Gdyby była trzeźwiejsza, z pewnością upomniałaby samą siebie, że to “nie działa w ten sposób”, słyszała nie raz, wiedziała — przeprosiny nie naprawiają niczego. I miał rację, jak zwykle zresztą, ale nie rozpisała żadnego scenariusza dla tej chwili, czyli co po “przepraszam”.
Nie — odezwała się cicho po dłuższej chwili od jego pytania, przez moment wsłuchana w stukot noża uderzającego o drewnianą deskę. Nie. Nic więcej. — Chcę... żebyś mi cholera uwierzył, gdy mówię, że Cię przepraszam — mruknęła z złością, o wiele głośniej niż zamierzała, po czym, wciąż trzymając telefon przy uchu, sięgnęła po butelkę. Ta jednak stała o wiele dalej niż jej się wydawało, i zwyczajnie zsunęła się z kanapy na dywan. I zdaje się, nie robiła sobie wiele z tego, że prawdopodobnie wszystko to słyszał, bo gdy usadowiła się wygodnie między kanapą a stolikiem, ponownie przytknęła telefon do ucha, próbując zebrać myśli. Nie wiem ile to trwało, sekundę, dwie czy całe minuty... — Ach to głupie… Ale nie chcę żeby tak to się skończyło.

Hyde O. Terrell
ambitny krab
m.
Gotuje na ekranie | Szef kuchni i właściciel — Beach Restaurant | Oaks kitchen & garden
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Znany ze srebrnego ekranu telewizora szef kuchni, który odlicza czas do dnia w którym zostanie tatą, choć nie jest pewien czy syn na pewno jest jego i boi się, że zawiedzie w tej roli. Wannabe chłopak pewnej artystki choć w swej nieśmiałości i zawiłości ich relacji boi się do tego głośno przyznać. A na dodatek odnalazł biologiczną siostrę po ponad dwudziestu latach z którą nie wie jak się dogadać.
Poirytowane westchnięcie dziewczyny sprawiło, że Hyde O. Terrell uśmiechnął się pod nosem. Nie mogła tego widzieć, a on nie mógł tego powstrzymać - dźwięk poirytowanego westchnięcia był niczym miód na jego uszy, mający przechylić szalę zwycięstwa na jego stronę w tej wyimaginowanej grze jaka toczyła się… Cholera, nie miał pojęcia od kiedy.
- Nie mogę. - Odpowiedział tonem nadąsanego pięciolatka, któremu matka przed chwilą zabrała ulubionego lizaka, miast niego wciskając w dłoń kawałek paskudnej brukselki… W teorii, gdyż Hyde w rzeczywistości za brukselką naprawdę przepadał. Ciche westchnienie wyrwało się z jego ust na dźwięk kolejnych jej słów. Chciał jej wierzyć. Naprawdę chciał. Szkopuł tkwił w tym, że chyba po tych wszystkich zejściach i rozejściach nie był pewien, czy potrafił.
- Doceniam przeprosiny, po prostu… - Zaciął się, a stukanie noża w tle na chwilę się zatrzymało, wskazując na fakt, iż Hyde mocno nad czymś się zastanawiał. I faktycznie tak było, gdyż przez chwilę zastanawiał się czy powinien wypowiedzieć to, co pojawiło się w jego głowie. - Nie wiem co z nimi zrobić. - Wydukał w końcu, ledwie chwilę przed tym nim jakieś dziwne dźwięki dotarły do jego uszu. Mężczyzna zmarszczył brwi niepewien, na jaki też genialny pomysł wpadł do jej głowy. - Yara? W porządku? - Upewnił się, a mięśnie napięły się gotowe w każdej chwili skoczyć jej na pomoc… Nawet jeśli z pewnością nie powinien. - To jak chcesz żeby się skończyło? - Wypalił niemal od razu, mimo iż teoretycznie nie powinien się tym interesować. W końcu, do niczego jej nie potrzebował… - Może pogadamy o tym kiedyś na trzeźwo? - Propozycja uleciała z jego ust o wiele prędzej, niż zdążył ją dokładnie przemyśleć.

Yara Vanderberg
towarzyska meduza
Sorbet Malinowy
Tancerka — Shadow
26 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
dawniej tańczyła balet, dziś tańczy w Shadow, uznaje tylko płynną dietę wysokoalkoholową i bije wszelkie rekordy w podejmowaniu złych decyzji!
Uśmiechnął się. Kiedy indziej by o tym wiedziała, niemalże od razu, jeśli nie wcześniej! Znała go lepiej niż… ktokolwiek inny. Lepiej niż on sam! Z czego na pewno nie byłby zadowolony… Lubiła tak myśleć, nawet jeśli nie miała racji, choć w tym przypadku — co zdziwić może wszystkich — wyjątkowo ją miała! Wiedziała kiedy go coś gryzło, zwłaszcza gdy starał się nie dać tego po sobie poznać, i wiedziała kiedy jest zły, naprawdę zły… zwykle z jej powodu. Teraz nie miała pojęcia co myśli, ani tym bardziej co czuje, lecz trudno winić za to wypity przez nią alkohol.
Mimowolnie zacisnęła usta, słysząc jego odpowiedź. Niczego nie zamierzał jej ułatwiać, prawda? Cisza jak zapadła w słuchawce była ogłuszająca. Jeden oddech, dwa…
Po prostu… — Miała ochotę dokończyć za niego zdanie, nie wiedząc, czego się spodziewać. Nic dziwnego, że sięgnęła po tę cholerną butelkę! W porządku? Tak. Zapomniała tylko powiedzieć to na głos. Gdy tylko usiadła na podłodze, przytknęła butelkę do ust, upijając kilka łyków i oparła ją "bezpiecznie" o kolano, wciąż trzymając za szyjkę i kręcą to w lewo to w prawo, patrząc jak bezbarwny płyn uderza o ścianki. Jego pytanie wyrwało ją z tego chwilowego letargu…
Nie tak — odparła, nim zdążyła choćby trochę zastanowić się nad odpowiedzią, ale prawdę mówiąc, nic lepszego nie przychodziło jej do głowy. — Nie — jęknęła głośno, słysząc jego kolejne słowa, a zwłaszcza dwa “na trzeźwo”. — Nie. Po co? Spieprzyłam, wiem. Ale jeśli chcesz mi to powiedzieć, to… nie chcę być trzeźwa. Po prostu to zrób — wzruszyła ramionami, jakby chcąc dodać tym słowom obojętności, choć i tak jej nie wiedział, ale… zrobiłaby teraz wszystko, by nie dać po sobie poznać, że jej zależy. Taka była… cóż, głupia.


Hyde O. Terrell
ambitny krab
m.
Gotuje na ekranie | Szef kuchni i właściciel — Beach Restaurant | Oaks kitchen & garden
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Znany ze srebrnego ekranu telewizora szef kuchni, który odlicza czas do dnia w którym zostanie tatą, choć nie jest pewien czy syn na pewno jest jego i boi się, że zawiedzie w tej roli. Wannabe chłopak pewnej artystki choć w swej nieśmiałości i zawiłości ich relacji boi się do tego głośno przyznać. A na dodatek odnalazł biologiczną siostrę po ponad dwudziestu latach z którą nie wie jak się dogadać.
Znała go lepiej, cholera, nie był pewien, czy przypadkiem nie znała go najlepiej ze wszystkich, w tym jednak momencie sentyment mieszał się z resztkami złości oraz zwyczajnym zmęczeniem. Niegdyś uwielbiał ogień, jaki tkwił w ich relacji; kłótnie oraz długie godziny godzenia się, wieczną adrenalinę buszującą po jego żyłach w jej towarzystwie teraz jednak… Cholera, starzał się i coraz mocniej odczuwał zwyczajnie zmęczenie sinusoidą ich związku. Ciężkie westchnienie wyrwało się z jego ust. Chciał z nią o tym porozmawiać, wyznać wszystko niczym na spowiedzi, lecz nie w taki sposób. I nie w momencie gdy dziewczyna za kilka godzin mogła nie pamiętać ani jednego z jego słów.
- Jestem zmęczony. Było fajnie przez pierwsze trzy razy, ale od tamtej pory za każdym razem czuję się coraz bardziej zmęczony tym wszystkim i… - Coś musi się zmienić… Pora nad sobą popracować… To chyba był błąd… Te wszystkie słowa cisnęły mu się na usta, żadne z nich nie uleciało jednak na światło dzienne. Cisza zapanowała po jego stronie słuchawki na dłuższą chwilę gdy bił się z myślami, za każdym jednak razem dochodził do wniosku, że to nie był moment na poważne rozmowy. - Dobranoc, Yaro. - Wypowiedział nie zważając na to, co mogła mu chcieć powiedzieć aby rozłączyć się po chwili. Wyłączył telefon aby nie kusiły go kolejne rozmowy po czym zwyczajnie zjadł kolację by położyć się wcześniej spać - sen był w końcu rozwiązaniem wszystkich problemów, a on potrzebował na spokojnie zastanowić się nad tym wszystkim.

|zt. <3
Yara Vanderberg
towarzyska meduza
Sorbet Malinowy
ODPOWIEDZ