mechanik vel twój ulubiony dealer — winfield's craft
30 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
i have no idea what i'm doing out of bed and so sober
FOUR.

Mam wrażenie, że świat przyśpieszył.
Ktoś kliknął przycisk przewijania, ale zapomniał o mnie.
Słyszę w głowie ten dźwięk przewijanej taśmy, cholernie drażniący, oczami wyobraźni widzę jak magnetofon wciąga taśmę. Utknąłem w analogowym świecie. Zostałbym tutaj, gdyby nie wrażenie, że wszystko tutaj jest zepsute. I jest w tym sporo mojej winy. To zabawne, bo płacą mi za naprawianie rzeczy. To właśnie robię, naprawiam rzeczy, które zepsuł ktoś inny. To o wiele łatwiejsze, niż naprawianie własnych błędów, wpierw trzeba umieć się do nich przyznać.
To nie był błąd.
To ostatni raz.
Nie zliczę ile razy powiedziałem to, przekonany, że mówię prawdę. Najwyraźniej potrafię już okłamać każdego, łącznie z samym sobą, tak bym się nie zorientował. Zupełnie jakbym odkrył w sobie nowe pokłady nadziei, czy raczej naiwności, których nie spodziewałem się znaleźć. Taśma kręci się w magnetofonie, ale jest pusta, a przynajmniej strona B.
Gdybym tylko był trzeźwy, rozbawiłyby mnie te metafory, naprawdę, a nawet jeśli nie, udałbym, że mnie bawią, bo są naprawdę smutne. I tyczą się mojej żałosnej osoby.
Ona też by się roześmiała, wiem to, już prawie słyszę jej śmiech, ale zamiast niego w mojej głowie rozlega się zupełnie inne słowo. Rozczarowujące. Nie pamiętałem o nich na trzeźwo, pewnie dlatego, że zanim padły z jej ust, opróżniłem kilka szklanek. Jestem pewny, że znowu zapomnę, poczucie winy mi to ułatwi. Wydaje mi się, że właśnie to czuję. Nie potrafię inaczej tego nazwać.
Jest trzecia w nocy, a mnie chce się śmiać, bo w mojej głowie wciąż jest głośno. Taśma kręci się w kółko, tym razem słyszę słowa piosenki, żałosnej piosenki, której dwa słowa to dokładnie te, których potrzebuję. Potrzebuję jej.
I nienawidzę tej piosenki, choć teraz największym problemem wydaje mi się zła godzina w tekście.
Siadam na mokrym chodniku i sięgam do kieszeni kurtki, modląc się, by natrafić na telefon. Ekran jest rozbity, ale nawet po pijaku potrafię wybrać z listy jej numer. Porównałem go z tym, który napisała na serwetce. Gdy sygnał jeden za drugim obija się echem po wnętrzu mojej głowy, dociera do mnie, że oddycham za głośno. Irracjonalna myśl.

Gail Lockwood
powitalny kokos
tj
dyspozytorka — Lorne Bay Fire Station
27 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Why is it that I can love you so unconditionally but I can’t love myself enough to realize that I deserve more than what you can give.

[akapit]

Rozczarowujące.

[akapit]

Oprócz jego powrotu było takie też jej zachowanie. Pluła sobie w brodę jeszcze długo po wyjściu z baru, rozsypała się na tysiąc małych kawałeczków i nie mogła się pozbierać. Jego powrót uświadomił jej, co zrobiła ze swoim życiem. Co miała z nim, co mogła mieć z nim… a w czym wylądowała teraz. Piętrzące się ponaglenia i upomnienia o zapłatę rachunków ojca, z którym nie chciała mieć nic wspólnego, ale jednocześnie nie potrafiła się od niego odciąć. Praca, którą lubiła, ale która nie dawała jej żadnych perspektyw – była po prostu sposobem na opłacenie rachunków. Związek, które pozostawiał wiele do życzenia. Mężczyzna, który w wielu elementach ZBYT mocno przypominał jej ojca, którego jednocześnie nienawidziła i czuła coś, co sprawiało, że nie mogła od niego odejść. Musiała się nad tym wszystkim mocno zastanowić. I jednocześnie musiała zachować to dla siebie. Nie mogła wrócić do domu i popłakać w poduszkę. Nie mogła dać po sobie nic poznać.

[akapit]

Tak samo jak nie powinna odbierać telefonu w środku nocy. Na szczęście wyciszony dźwięk i lekkie wibracje obudziły tylko ją i spokojnie mogła zerknąć na ekran. Skłamałaby, gdyby powiedziała, że serce nie zabiło jej mocniej.

[akapit]

Ostrożnie wysunęła się z łóżka i praktycznie bezszelestnie zbiegła na dół, by po chwili wyjść na chłodne nocne powietrze, usiąść na tarasowych schodach i odebrać telefon. I zabrakło jej słów. Jak miała się przywitać? Nagle poczuła irytującą suchość w gardle, więc odkaszlnęła. I zebrała się w sobie.

[akapit]

Głębszy oddech, przymknięcie powiek… i skupienie całej swojej uwagi na tym by głos jej nie zadrżał.

[akapit]

- N-nie powinieneś dzwonić tak późno. – prawie się udało. Początek może nie był perfekcyjny, ale szybko się naprawiła. I miała jedynie nadzieję, że przez telefon nie słychać jak niebezpiecznie szybko i głośno wali jej serce. Idiotyczne. Oczywiście, że nie słychać, a ty idiotko nie powinnaś tak reagować. Skarciła się w myślach zanim wyrzuciła z siebie kolejne słowa – Coś się stało, Tuck? – w końcu dzwonił. Dała mu numer zapewniając, że może na nią liczyć i może dzwonić jeśli chce porozmawiać. Nie podejrzewała jednak, że stanie się to tak szybko – właściwie podejrzewała, że nigdy z tego nie skorzysta. No i nie przypuszczała, że będzie to środek nocy – Wszystko w porządku? – bo może coś się stało? Była panikarą… pracowała w dyspozytorni tutejszej straży pożarnej, wiedziała jak okropne rzeczy mogą się przytrafić ludziom! Czy wszystko było w porządku?



Tucker J. Hoskins
ambitny krab
nie#5225
mechanik vel twój ulubiony dealer — winfield's craft
30 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
i have no idea what i'm doing out of bed and so sober
Serwetka, którą mi dała od kilku dni tkwiła w tylnej kieszeni moich spodni. Schowałem ją, niedługo po tym jak wyszła, po tym jak przyłapałem się na tym, że nie oderwałem od niej wzroku od kilku minut, nie odwróciłem się nawet w stronę drzwi, za którymi zniknęła. A może powinienem był to zrobić? Upewnić się, że naprawdę jeszcze przed chwilą tu była, a numer, który zapisała na serwetce to nie jedynie podły żart.
Im dłużej o tym myślałem, tym większą ochotę miałem, by cisnąć zmiętą serwetką pod nogi, a jednocześnie, szukałem choć jednego dobrego powodu, by zadzwonić.
Whisky skutecznie pozbawia wątpliwości, każde pytanie czy powinienem… ginie w natłoku myśli bez początku i końca, bo jest tylko chcę. Potrzebuję. Nagle nawet najbardziej egoistyczna myśl przestaje taka być. Przynajmniej dla tego, komu alkohol zdążył uśpić poczucie godności.
Gdy dociera do mnie jej głos, mam wrażenie, że jest setki mil stąd. Przez chwilę chcę tak myśleć, myślę o Melbourne i o tych wszystkich latach, które teraz nagle wydają się być miarą odległości. Próbuję ze wszystkich sił nie dopuścić do siebie myśli, że chcę, by była tutaj. Sam nie wiem kiedy wstrzymałem oddech, ani na jak długo, ale moja głowa, choć na wpół przytomna zaprotestowała, domagając się powietrza.
Wiem — mówię cicho, na tyle, że sam nie wiem czy mnie słyszała. Mam nadzieję, że tak, bo nie potrafię wydusić siebie jakichkolwiek innych słów, a jestem pewny, że kazałem sobie je powtórzyć. To nie powinno sprawiać mi tyle kłopotu, to jedna sylaba.
Dźwięk własnego imienia przywołuje mnie do siebie.
Jestem — mówię odruchowo, starają się przypomnieć, po co właściwie dzwonię, powinienem mieć lepszy powód niż chcę, potrzebuję… Usłyszeć jeszcze swoje własne imię. Milczę jeszcze chwilę, jakby z nadzieją, ale gdzieś z tyłu głowy dobiega mnie inny głos. Rozczarowujące.
Nie, nie… Nic się nie stało — mówię jeszcze ciszej, zupełnie jakbym nie chciał, by usłyszała to co powiedziałem, jakbym miał uniknąć przyłapania na kłamstwie. — Tylko… naprawdę to wszystko spieprzyłem, prawda? — próbuję odchrząknąć i powstrzymać śmiech, bo to naprawdę zabawne. Potrafię sobie wyobrazić ją setki mil stąd, ale nie tutaj. Ze mną.
To zabawne.

Gail Lockwood
powitalny kokos
tj
dyspozytorka — Lorne Bay Fire Station
27 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Why is it that I can love you so unconditionally but I can’t love myself enough to realize that I deserve more than what you can give.

[akapit]

Była wdzięczna za chłodne nocne powietrze. W połączeniu z przyspieszonym tętnem wynikającym z tego, że w ogóle zadzwonił – czuła się rozbudzona. Z każdą kolejną sekundą coraz bardziej przytomna. Rozróżniała coraz więcej szczegółów, a także coraz mocniej się stresowała. Tym, że w ogóle dzwonił. Tym, że Ned w każdej chwili mógł się obudzić, a ciężko będzie jej wytłumaczyć dlaczego w środku nocy rozmawia przez telefon i jednocześnie nie potrafi zapanować nad drżącymi dłońmi. Bo nie mogła. Cała zaczęła drżeć od nadmiaru… wszystko właściwie.

[akapit]

Chociaż oficjalną przyczyną był chłodny nocny wiatr.

[akapit]

Wsłuchiwała się, starała się nie zgubić żadnego słowa, żadnego szelestu i odgłosu po drugiej stronie słuchawki. Gdy zadał pytanie, przymknęła powieki, zagryzła wargę i policzyła w myślach do pięciu. Z jednej strony chciała potwierdzić, a z drugiej zapewnić, że nie – że nic się nie stało, że przecież wszystko jest w jak najlepszym porządku. Gdy w porządku nie było nic.

[akapit]

- Zależy jak na to spojrzeć – no naprawdę… środek nocy był idealnym czasem na rozważania, że to zależyJeśli jesteś szczęśliwy, mimo że wróciłeś do tej dziury, chociaż miałeś budować tam budować życie, które sobie wymarzyliśmy… to nie. Jeśli nie jesteś… – urwała, wzruszając lekko ramionami. Co miała powiedzieć? Że wszystko poszło na marne? Chyba bardziej dosadnie nie dało się tego wyrazić. Rozczarowujące. Właśnie takie było, jeśli nie mógł dzisiaj z uniesioną głową i bez zająknięcia powiedzieć, że był szczęśliwy – Jesteś? Proszę… powiedz, że jesteś. – dodała ciszej, tak cicho, że teraz sama miała wątpliwości, czy ją usłyszał.

[akapit]

Może lepiej byłoby, gdyby nie? Czego się spodziewała? Nie chciała, żeby był nieszczęśliwy, a jednocześnie... jakiś cichy głosik z tyłu głowy podpowiadał jej, że z własnej próżności właśnie tego by wolała. Żeby był nieszczęśliwy – bez niej.



Tucker J. Hoskins
ambitny krab
nie#5225
ODPOWIEDZ
cron